Dziś przytaczamy fragment reakcyjnej refleksji urbanistycznej mówiący o potrzebie posiadania przez ludzi naturalnego wspólnego obszaru sąsiedzkiego.
W Garwolinie takimi przestrzeniami były dwa rynki (jeden zabudowany w 1920 przez Liceum Piłsudskiego), błonia miejskie, niezagospodarowane place między gospodarstwami.
W miarę jak znikają, ludzki syndrom niechęci do wyjścia poza swój teren nasila się tak, jak to opisano w książce z Nowego Świata.
Niestety nasi inwestorzy publiczni i prywatni prą do zabudowywania pustych przestrzeni („żeby miejsce nie marnowało się”) i degradują przestrzeń.
Andrzej Dobrowolski
Wspólny teren
...potrzeba terenu publicznego występuje zarówno na poziomie sąsiedztwa, jak i w grupach domów i wspólnotach pracy, z których te sąsiedztwa się składają. Potrzebne są mniejsze i bardziej prywatne rodzaje wspólnego terenu, służącego kilku grupom pracowników lub kilku rodzinom. Właśnie ten wspólny teren kształtuje serce i duszę każdej grupy. Gdy tylko zostaną wyznaczone jego granice, otaczające go indywidualne budynki zaczynają tworzyć grupę.
W społeczeństwach przedindustrialnych wspólny teren pomiędzy domami i warsztatami istniał automatycznie - nie trzeba było specjalnie go wytyczać. Ścieżki i ulice, które prowadziły do budynków, były bezpiecznymi przestrzeniami społecznymi i dlatego działały jako wspólny teren.
Jednak obecnie, gdy tak wiele jest samochodów osobowych i ciężarówek, wspólny teren, który może skutecznie pełnić funkcję społeczną w łączeniu ludzi, nie powstaje już tak automatycznie. Ulice, po których samochody osobowe i ciężarówki pędzą z dużą prędkością, zdecydowanie nie pełnią funkcji wspólnego terenu. Wiele budynków zostało całkowicie odizolowanych od społecznej tkanki miasta, ponieważ nie są ze sobą połączone wspólnym terenem. W takiej sytuacji należy tworzyć tereny wspólne, niezależnie i z rozwagą, jako konieczność społeczną, równie ważną jak ulice.
Wspólny teren ma dwie specyficzne funkcje społeczne. Po pierwsze, pozwala ludziom czuć się dobrze na zewnątrz budynków i poza swoim prywatnym terytorium. Tym samym pomaga im odczuwać więź z szerszym systemem społecznym, chociaż niekoniecznie z jakimś konkretnym sąsiadem. Po drugie, teren ten działa jako miejsce spotkań.
Pierwsza z wymienionych funkcji jest dość subtelna. Kontakty z bezpośrednimi sąsiadami we współczesnym społeczeństwie odgrywają z pewnością mniejszą rolę niż w społecznościach tradycyjnych. Wynika to z faktu, że ludzie spotykają znajomych w pracy, szkole, na spotkaniach grup zainteresowań i dlatego też poszukując przyjaciół, nie ograniczają się wyłącznie do sąsiadów.
O ile to prawda, wspólny teren między domami nie byłby już tak ważny jako miejsce przyjacielskich spotkań, jak kiedyś. Jednak nadal teren ten może pełnić głębszą funkcję psychologiczną, która pozostaje ważna, nawet jeśli ludzie nie utrzymują już tak przyjacielskich stosunków ze swoimi sąsiadami. Aby zrozumieć tę funkcję, wyobraź sobie, że twój dom jest oddzielony od miasta ogromną przepaścią i za każdym razem, kiedy wychodzisz z domu lub do niego wracasz, musisz tę przepaść pokonywać. Dom taki byłby bardzo odizolowany, a jego lokator - odseparowany od społeczeństwa jedynie z powodu tego fizycznego faktu. Uważamy, że z psychologicznego punktu widzenia budynek pozbawiony wspólnego terenu jest odizolowany od społeczeństwa tak samo, jak gdyby był oddzielony od otoczenia przepaścią.
Wielu mieszkańców współczesnych miast cierpi na nowe zaburzenie psychiczne - rodzaj agorafobii. Ofiary tego zaburzenia boją się wychodzić z domu nawet po to, by wysłać list albo zrobić zakupy w leżącym nieopodal sklepie spożywczym. Ludzie ci dosłownie boją się targowiska - agory. Przypuszczamy, choć nie zostało to udowodnione, że zaburzenie to może być potęgowane przez brak wspólnego terenu. W środowisku, w którym nie ma takiego obszaru, ludzie uważają, że nie mają „prawa" przebywać na zewnątrz swojego domu. Jeżeli nasza hipoteza jest prawdziwa, agorafobia byłaby bardzo konkretnym wyrazem zaniku wspólnych terenów.
Druga społeczna funkcja wspólnego terenu jest bardziej oczywista. Jest on miejscem spotkań, płynnych wspólnych działań podejmowanych przez mieszkańców danej grupy domów. Takiej funkcji nie spełniają większe obszary wspólnego terenu, które służą całym osiedlom, takie jak parki lub miejsca użyteczności publicznej. Są one niezbędne do właściwego funkcjonowania całego sąsiedztwa, jednak nie zapewniają realizacji funkcji wspólnych dla mieszkańców grupy gospodarstw domowych.
Lewis Mumford pisał:
Nawet w wypadku osiedli mieszkaniowych o gęstości zaludnienia trzydzieści rodzin na hektar - a może szczególnie tam - często brakuje wspólnego miejsca na spotkania dla matek, które w piękny dzień mogłyby się zebrać pod dużym drzewem albo pod pergolą, by razem szyć lub plotkować, podczas gdy ich niemowlęta spałyby w wózkach, a małe dzieci bawiłyby się w piaskownicy. Może najlepsze w planach sir Charlesa Reilly'ego, dotyczących terenów zielonych w małych miasteczkach, było to, że pozwalały na zrealizowanie takich wspólnych zajęć. Stein i Wright - planiści Sunnyside na Long Island - podjęli taką próbę już w 1924 roku.
Jaką powierzchnię powinien zajmować wspólny teren? Musi być wystarczająco duży, by był użyteczny, by znalazło się tam miejsce na place zabaw dla dzieci i na małe zgromadzenia. Powinien mieć wystarczająco dużą powierzchnię, by nie został zdominowany przez otaczające tereny prywatne w sensie psychologicznym. Wydaje nam się, że powierzchnia wspólnego terenu w każdym sąsiedztwie powinna wynosić około 25% powierzchni terenów prywatnych. Ten odsetek odpowiada powierzchni, którą planiści pasów zieleni przeznaczają zazwyczaj na tereny zielone i wspólne.
Jeśli mieszkańcy zgodzą się na współpracę, wzorzec ten można wprowadzać stopniowo, zamykając kolejne ulice w istniejących sąsiedztwach.
Dlatego [urbanisto]:
Przeznacz co najmniej 25% terenu na obszarze każdej grupy domów na teren wspólny przylegający do domów lub znajdujący się bardzo blisko nich. Podstawowa zasadza brzmi: uważaj na samochody, pod żadnym pozorem nie pozwól im zdominować tego terenu.
.
Uformuj wspólny teren, dając mu jakieś zamknięcie i dobre nasłonecznienie. Zaplanuj go tak, żeby mniejsze i bardziej prywatne części terenu o charakterze zatoczek zawsze otwierały się na teren wspólny; zapewnij w ramach tego terenu wspólne funkcje. Połącz ze sobą różne przylegające do siebie fragmenty wspólnego terenu, tak by tworzyły połączoną przestrzeń przeznaczoną do zabawy. Drogi mogą być częścią wspólnego terenu jeżeli istnieją jako „zielone ulice.”
Red. Christopher Alexander
.