16 maja 2024r. Imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Rola wspólnego terenu - Język wzorców

http://www.czasgarwolina.plDziś przytaczamy fragment reakcyjnej refleksji urbanistycznej mówiący o potrzebie posiadania przez ludzi naturalnego wspólnego obszaru sąsiedzkiego. 

W Garwolinie takimi przestrzeniami były dwa rynki (jeden zabudowany w 1920 przez Liceum Piłsudskiego), błonia miejskie, niezagospodarowane place między gospodarstwami.  

W miarę jak znikają, ludzki syndrom niechęci do wyjścia poza swój teren nasila się tak, jak to opisano w książce z Nowego Świata.  

Niestety nasi inwestorzy publiczni i prywatni prą do zabudowywania pustych przestrzeni („żeby miejsce nie marnowało się”) i degradują przestrzeń. 

Andrzej Dobrowolski 

  

Wspólny teren 

              ...potrzeba terenu publicznego występuje zarówno na poziomie sąsiedztwa, jak i w grupach domów i wspólnotach pracy, z któ­rych te sąsiedztwa się składają. Potrzebne są mniejsze i bardziej prywatne rodzaje wspólnego terenu, służącego kilku grupom pracowników lub kilku rodzinom. Właśnie ten wspólny teren kształtuje serce i duszę każdej grupy. Gdy tylko zostaną wyznaczone jego granice, otaczające go indywidualne budynki zaczynają tworzyć grupę.

              Bez wspólnego terenu żaden system społeczny nie może prze­trwać. 

          W społeczeństwach przedindustrialnych wspólny teren pomiędzy do­mami i warsztatami istniał automatycznie - nie trzeba było specjalnie go wytyczać. Ścieżki i ulice, które prowadziły do budynków, były bezpieczny­mi przestrzeniami społecznymi i dlatego działały jako wspólny teren. 

           Jednak obecnie, gdy tak wiele jest samochodów osobowych i ciężaró­wek, wspólny teren, który może skutecznie pełnić funkcję społeczną w łą­czeniu ludzi, nie powstaje już tak automatycznie. Ulice, po których samo­chody osobowe i ciężarówki pędzą z dużą prędkością, zdecydowanie nie pełnią funkcji wspólnego terenu. Wiele budynków zostało całkowicie odizo­lowanych od społecznej tkanki miasta, ponieważ nie są ze sobą połączone wspólnym terenem. W takiej sytuacji należy tworzyć tereny wspólne, nieza­leżnie i z rozwagą, jako konieczność społeczną, równie ważną jak ulice. 

            Wspólny teren ma dwie specyficzne funkcje społeczne. Po pierwsze, po­zwala ludziom czuć się dobrze na zewnątrz budynków i poza swoim pry­watnym terytorium. Tym samym pomaga im odczuwać więź z szerszym systemem społecznym, chociaż niekoniecznie z jakimś konkretnym sąsia­dem. Po drugie, teren ten działa jako miejsce spotkań. 

            Pierwsza z wymienionych funkcji jest dość subtelna. Kontakty z bezpo­średnimi sąsiadami we współczesnym społeczeństwie odgrywają z pewnością mniejszą rolę niż w społecznościach tradycyjnych. Wynika to z faktu, że ludzie spotykają znajomych w pracy, szkole, na spotkaniach grup zainteresowań i dlatego też poszukując przyjaciół, nie ograniczają się wyłącznie do sąsiadów. 

             O ile to prawda, wspólny teren między domami nie byłby już tak waż­ny jako miejsce przyjacielskich spotkań, jak kiedyś. Jednak nadal teren ten może pełnić głębszą funkcję psychologiczną, która pozostaje ważna, nawet jeśli ludzie nie utrzymują już tak przyjacielskich stosunków ze swoimi są­siadami. Aby zrozumieć tę funkcję, wyobraź sobie, że twój dom jest oddzie­lony od miasta ogromną przepaścią i za każdym razem, kiedy wychodzisz z domu lub do niego wracasz, musisz tę przepaść pokonywać. Dom taki byłby bardzo odizolowany, a jego lokator - odseparowany od społeczeń­stwa jedynie z powodu tego fizycznego faktu. Uważamy, że z psychologicz­nego punktu widzenia budynek pozbawiony wspólnego terenu jest odizo­lowany od społeczeństwa tak samo, jak gdyby był oddzielony od otoczenia przepaścią. 

 http://www.czasgarwolina.pl             Wielu mieszkańców współczesnych miast cierpi na nowe zaburzenie psychiczne - rodzaj agorafobii. Ofiary tego zaburzenia boją się wychodzić z domu nawet po to, by wysłać list albo zrobić zakupy w leżącym nieopo­dal sklepie spożywczym. Ludzie ci dosłownie boją się targowiska - agory. Przypuszczamy, choć nie zostało to udowodnione, że zaburzenie to może być potęgowane przez brak wspólnego terenu. W środowisku, w którym nie ma takiego obszaru, ludzie uważają, że nie mają „prawa" przebywać na zewnątrz swojego domu. Jeżeli nasza hipoteza jest prawdziwa, agorafobia byłaby bardzo konkretnym wyrazem zaniku wspólnych terenów. 

            Druga społeczna funkcja wspólnego terenu jest bardziej oczywista. Jest on miejscem spotkań, płynnych wspólnych działań podejmowanych przez mieszkańców danej grupy domów. Takiej funkcji nie spełniają większe ob­szary wspólnego terenu, które służą całym osiedlom, takie jak parki lub miejsca użyteczności publicznej. Są one niezbędne do właściwego funkcjo­nowania całego sąsiedztwa, jednak nie zapewniają realizacji funkcji wspól­nych dla mieszkańców grupy gospodarstw domowych. 

                Lewis Mumford pisał:

Nawet w wypadku osiedli mieszkaniowych o gęstości zaludnienia trzydzieści rodzin na hektar - a może szczególnie tam - często brakuje wspólnego miejsca na spotkania dla matek, które w piękny dzień mogłyby się zebrać pod dużym drzewem albo pod pergolą, by razem szyć lub plotkować, podczas gdy ich nie­mowlęta spałyby w wózkach, a małe dzieci bawiłyby się w piaskownicy. Może najlepsze w planach sir Charlesa Reilly'ego, dotyczących terenów zielonych w małych miasteczkach, było to, że pozwalały na zrealizowanie takich wspól­nych zajęć. Stein i Wright - planiści Sunnyside na Long Island - podjęli taką próbę już w 1924 roku.

               Jaką powierzchnię powinien zajmować wspólny teren? Musi być wy­starczająco duży, by był użyteczny, by znalazło się tam miejsce na place za­baw dla dzieci i na małe zgromadzenia. Powinien mieć wystarczająco dużą powierzchnię, by nie został zdominowany przez otaczające tereny prywat­ne w sensie psychologicznym. Wydaje nam się, że powierzchnia wspólnego terenu w każdym sąsiedztwie powinna wynosić około 25% powierzchni te­renów prywatnych. Ten odsetek odpowiada powierzchni, którą planiści pa­sów zieleni przeznaczają zazwyczaj na tereny zielone i wspólne. 

           Jeśli mieszkańcy zgodzą się na współpracę, wzorzec ten można wpro­wadzać stopniowo, zamykając kolejne ulice w istniejących sąsiedztwach.

              Dlatego [urbanisto]:

              P
rzeznacz co najmniej 25% terenu na obszarze każdej grupy domów na teren wspólny przylegający do domów lub znajdują­cy się bardzo blisko nich. Podstawowa zasadza brzmi: uważaj na samochody, pod żadnym pozorem nie pozwól im zdominować tego terenu.

http://www.czasgarwolina.pl.
 

      
             
Uformuj wspólny teren, dając mu jakieś zamknięcie i dobre nasłonecznienie. Zaplanuj go tak, żeby mniejsze i bardziej prywat­ne części terenu o charakterze zatoczek zawsze otwierały się na teren wspól­ny; zapewnij w ramach tego terenu wspólne funkcje. Połącz ze sobą różne przylegające do siebie fragmenty wspólnego terenu, tak by tworzyły połączoną przestrzeń przeznaczoną do zabawy. Drogi mogą być częścią wspólnego terenu jeżeli istnieją jako „zielone ulice.”
 

                                                                                               Red. Christopher Alexander

http://www.czasgarwolina.pl.

.